Cześć Janusz
Ja pecha, to mam cale życie. Uśmiecham się się, bo chociaż dobrze, że mam silę na uśmiech.
Ten mój alkoholizm, to droga do szukania szczęścia. Tak jak każda używka… żeby tylko nie Myślec i zapomnieć. Myślę, że mnie tak traktują jak traktują, bo widza normalna Bąbę, która funkcjonuje, chodzi do pracy, wątrobę ma zdrową i nikt mi nie wierzy.
Wiec widzisz jak to wygląda jak uzależniony przyznaje się “ bez bicia “ i szuka pomocy.Ten psychiatra, to był mój prowadzący lekarz na półrocznym zwolnieniu z pracy w związku z depresją. Jak do niego przyszłam, a był wskazany przez ubezpieczenie, wiec żaden “ Mój “ lekarz, to powiedział mi, że jak już mnie do niego skierowali, to chcą mnie wykopać do pracy? Chodziłam do niego z wizytą przez następne 4 miesiące, opowiedział mi o całym swoim życiu i o całej swojej rodzinie.
Tak już mam, ze ludzie mi opowiadają, a nikt mnie nie słucha.
Ta “ receptę”, że mi napisał o 2 drinkach co wieczór, trzymam już 4 lata, bo może mi się kiedyś przydać jako podkładka do dalszego leczenia.
Ten, co mi powiedział, że żona… to ja go dobrze zrozumiałam, bo to jest polski lekarz, jeden lepszych, dlatego się u niego próbuje leczyć, – ale widzisz z marnym skutkiem.
Narkoman na ochotnika pójdzie na leczenie? – Tak napisałeś. Narkoman, to jak ma chwilkę przerwy w ćpaniu, to ten czas poświęca na wykombinowanie pieniędzy, będąc w wielkim głodzie narkotykowym.
Wiec nie wierze, ze jakiś pójdzie do lekarza i poprosi o pomoc. Miałam zgodę mojego syna, podpisał mi ja po kolejnym szpitalu – gdyby była możliwość natychmiastowego umieszczenia go na odwyku i dalszej potem pomocy – byłaby możliwość, że sie zgodzi. Niestety powiadomienie o przyjęciu przyszło pół roku później – Pół roku później, to ja nawet nie wiedziałam gdzie on jest i pod którym mostem go szukać.
Przeczytałam kilka książek ( amerykańskich) i wiem, ze niestety nie ma z nikąd pomocy, książki były pisane przez rodzica uzależnionego. Mam kolegę w Polsce, mieszka w Sztumie i w Sztumie, podobnie jak Ty, udziela sie w pomocy więźniom. Z jego opowiadań wiem, że w Polsce jest dużo więcej otwartej pomocy dla narkomanów. W kanadzie niestety nie.
Mówisz, że każdy odpowiada za siebie i jak coś ukradnie, to kryminalnie odpowiada. A co gdyby np. rak – choroba równie śmiertelna, nie była leczona, tylko pozwoliliby tym chorym hulać po świecie. Nie myślisz, ze niejeden rodzic zamordowałby za dostanie lekarstwa, które uratuje dziecko ? że nie zrobiłaby sie wolna amerykanka, – kto silniejszy, ten sie wyleczy? Ale jednak jest ta pomoc opanowana, dostarczana i ludzie się leczą. Narkomanom pozwalają hulać po świecie i robią restrykcje, że musi się zgodzić na leczenie, a jak nie i jak coś w głodzie narkotykowym ukradnie – to wsadzimy go do pierdla.
Na moje uważanie, to SA średniowieczne metody.
Nie pamiętam już, co i ile Ci pisałam o moim 10 letnim życiu z narkomanem.
Nieważne.
10 lat zmagania się z miłością do dziecka. Niestety dla męża nie miałabym tyle sil żeby go wyciągać – odstawiłabym go jego mamie. Wiec ja z Kuba żyłam. Każda jego klęska była moja podwójna klęska.
Od sierpnia Kuba jest zamknięty. Nie powiem, że znów ze sobą nie wałczyłam. Wałczyłam. Zdawałam sobie sprawę z tego, ze każdy grosz, który mu wysłałam może być przekręcony na narkotyki.
Były noce, że zupełnie nie zmrużyłam oka myśląc, ze znów mnie naciąga, że znów mnie wykorzystuje, Byłam do bólu podejrzliwa. Ale już jest maj. I widzę jak Kuba utył, jak zmienił swoje codzienne gadanie, jak zaczyna inaczej myśleć. Wiec już śpię spokojnie. Co dwa tygodnie jadę z wizytą, co dwa tygodnie wpłacam na jego konto 100 dol. na dodatkowe jedzenie, na słodycze ( on je więcej niż. ja !!
Ale – ja wiem, że jak ćpał, to był taki chudy, że mu się twarz zapadła i tylko oczy święciły ogniem. A teraz moje oczy widza normalnego, zdrowego człowieka – wiec trochę mi ulżyło.
Dzisiaj znów dzwonił, adwokatkę, tę z urzędu ma kiepską. Poważnie grozi mu deportacja. Ale ja już nie myślę na zapas. Ja pozostawiam wszystko w rekach Boga, bo jak go ocalił z tego wypadku, to ma dla niego jeszcze plan na przyszłość, wiec, co ta przyszłość przyniesie, to ja już się z tym pogodzę. Nie muszę wałczyć, pozostawiam Bogu.
Wciąż czytam takie teksty, ze samotność w życiu jest straszna. I wtedy użalam się sie nad sobą. Jestem do bólu samotna. Ale też widocznie tak miało być, tez taka drogę obrałam i trzeba żyć.
Pozdrawiam Janusz!!! Ola
Zostaw odpowiedź